To, że wokół surowców energetycznych regionu kaspijskiego rozgrywają się polityczne batalie nie jest dla nikogo sekretem. Bardzo uważnie przyglądają się tej sytuacji kraje Unii Europejskiej, USA, Rosja, Turcja. Efektem tego zainteresowania było przybycie bardzo licznych delegacji zagranicznych na ubiegłoroczną inaugurację nowej kadencji prezydenta Ilhama Alijewa. Zauważono także obecność delegacji z Polski. Wielu bowiem azerbejdżańskich obserwatorów uważa, że Polska właśnie rzuciła rękawicę współzawodnictwa Rosji i …wyszła z tego zwycięsko. Władze w Baku oficjalnie jednak starają się zachowywać stosunki ze wszystkimi krajami nie opowiadając się ostentacyjnie po żadnej ze stron jakże licznych obecnie konfliktów.
- Jak tą sytuacje oceniają władze w Baku – pytanie kieruję do jednego ze znanych w Azerbejdżanie komentatorów politycznych, Huguga Salmanova.
- O prawdziwych intencjach władz z Baku mówią choćby liczby i kierunki oficjalnych wyjazdów przedstawicieli tego kraju. Azerbejdżańscy politycy wyjeżdżają przede wszystkim do krajów zachodnioeuropejskich oraz do instytucji Unii Europejskiej. Bardzo są też ożywione kontakty Baku z przedstawicielami NATO. Azerbejdżan jest bowiem bardzo zadowolony z objęcia go NATO – wskim Indywidualnym Partnerstwem oraz unijną Polityką Nowego Sąsiedztwa. Zaproponowane programy są z punku widzenia Baku bardzo korzystne i wpływają na ożywienie kontaktów, a zarazem nie doprowadzają do pogorszenia stosunków z Rosją. Bo Moskwa ciągle ma ambicje dominowania na Kaukazie i każdą inicjatywę z państw trzecich traktuje często jak zagrożenie własnej pozycji. I choć na partnerskie kontakty Baku z Europą Rosjanie patrzą niezbyt chętnie to jednak natura tychże stosunków, ich absolutnie pokojowy i nie militarystyczny charakter doprowadza do tego, że Rosjanie nie mają, mówiąc kolokwialnie, do czego się przyczepić. Tym bardziej, że Azerbejdżan, uznając ważność stosunków z zachodem, jednocześnie chciałby by przynosiły one przede wszystkim korzyści Azerbejdżanowi. W Baku więc nie mówi się otwarcie o jakiejś integracji ze strukturami euroatlantyckimi. Drażniłoby to bowiem Rosję, a zarazem ograniczało suwerenność rządu w Baku.
- Co jest w tych kontaktach dla Azerbejdżanu najważniejsze…
- Dla Azerbejdżanu jak i dla całej Unii Europejskiej bodaj najważniejsze są stabilne dostawy na ten wielki rynek azerskich surowców energetycznych: ropy i gazu. Działa już rurociąg Baku –Tbilisi - Czejchan. Tędy można transportować ponad 50 milionów ton ropy naftowej rocznie. Jest to więc poważna alternatywa dla ropy bliskowschodniej i rosyjskiej. Tym bardziej, że od czerwca 2006 roku do rurociągu podłączeni zostali także dostawcy z Kazachstanu. Dla tego kraju także są ważne alternatywne drogi na zachodnie rynki. Takie wnioski zostały choćby przedstawione na konferencji międzynarodowej w stolicy Kazachstanu, Astanie, która miała miejsce w październiku 2006 r. Byli tam także przedstawiciele Unii Europejskiej. Podtrzymali oni gotowość Brukseli do współfinansowania nowego, transkaspijskiego rurociągu.
Działa też od niedawna gazociąg Baku – Tbilisi - Erzurum, przez który, transportowany jest gaz z azerbejdżańskich złoży Szachdieniz. Jego odbiorcy to Gruzja i Turcja, ale można go przeciągnąć do Europy. Trzeba tu bowiem pamiętać, o projekcie gazociągu Nabucco. Przesyłał by on, omijając terytorium Rosji, gaz do zachodniej i Centralnej Europy. Wartość tej inwestycji to nie mniej jak sześć miliardów dolarów.
- Europie zależy na dywersyfikacji dostaw ropy i gazu…
Dla Azerbejdżanu dywersyfikacja w Europie to szansa na większe zyski ze sprzedaży (bez rosyjskiego pośrednika) tych surowców. Tym sposobem dywersyfikacja opłaca się obydwu stronom. To więc kolejny krok w dywersyfikacji dostaw surowców energetycznych do Europy. To także przeciwstawienie się monopolistycznej, na wielu europejskich rynkach, pozycji Rosji. Dostawy z Azerbejdżanu i Kazachstanu są obecnie alternatywą (prócz ropy i gazu z Bliskiego Wschodu czy Norwegii), dla dostaw rosyjskich. Tego rodzaju działania są jednak z nieufnością traktowane przez Moskwę. By rozwiać rosyjskie obawy prezydent Alijew stara się także utrzymywać dobre stosunki z Rosją. Podczas licznych spotkań z Putinem czy ostatnio Miedwiediewem, zapewnia on, że jakikolwiek projekt transportu ropę czy gaz z pominięciem Rosji, nie jest wymierzony w ten kraj. To tylko biznes.
Bo podstawowym priorytetem polityki zagranicznej Azerbejdżanu jest dążenie do zachowania równych kontaktów tak z Rosją jak i Zachodem. Bo prawie dwa miliony Azerbejdżan mieszka w Rosji. Dla nich pogorszenie stosunków na linii Baku – Moskwa to utrudnianie kontaktów z ojczyzną i z rodzinami.
- Rosjanie ropę traktują jako element rozgrywek politycznych.
- Rosyjskim firmom bardzo zależy na ujawnieniu im cen transakcyjnych ropy i gazu sprzedawanych z Azerbejdżanu do krajów Unii Europejskiej. Do Baku dotarły także informacje jak to ówczesny premier Rosji Michaił Fradkow „delikatnie” sugerował, zachodnim odbiorcom, że rosyjski gaz i ropa są lepsze bo …są tańsze od surowców z Morza Kaspijskiego. Ponadto Rosjanie znacznie podnieśli (nawet do 240 USD za tysiąc metrów sześciennych) cenę gazu sprzedawanego do Azerbejdżanu. Wszystko po to by utrudnić kontakty handlowe Baku z Zachodem. Odbiorcy z Azerbejdżanu w tej sytuacji w ogóle zrezygnowali z dostaw rosyjskich, na własny rynek i obecnie całość zużywanego tu gazu pochodzi z krajowych złóż. Te wzajemne podszczypywani powiązane są z koncyliacyjnymi propozycjami płynącymi z Baku mówiącymi o tym, że politykę energetyczną Azerbejdżan chce uzgadniać z Rosją. Ta ostrożność w Azerbejdżanie była widoczna szczególnie podczas wojny rosyjsko – gruzińskiej. Z Baku dochodziły bardzo pojednawcze komunikaty o potrzebie rozmów pokojowych. Nikogo jednak władze Azerbejdżanu nie oskarżały o wywołanie konfliktu, nie opowiedziały się także po żadnej ze stron.
- To jakby ustawianie się pomiędzy Zachodem i Rosją.
- Nikt w Baku tego nie ukrywa. Tutejsza polityka zagraniczna stawia na niezależność od Rosji i bliskie związki z Zachodem. Ważne są tu także względy ekonomiczne. Oto choćby wycofywanie się Azerbejdżanu z tłoczenia ropy za pośrednictwem rurociągu do Noworosyjska. Rosjanie chcą za tę usługę opłat tranzytowych w wysokości 15 dolarów za tonę. A za przetoczenie ropy przez gruzińską Supsę płaci się tylko 3 dolary od tony. Rachunek jest więc prosty. Choć w Baku wszyscy zdają sobie sprawę, że to jest łamanie monopolistycznej pozycji Moskwy jako kraju tranzytowego dla ropy z Azerbejdżanu i Kazachstanu. Prócz bowiem szlaku tranzytowego za pośrednictwem ropociągu do Ceyhan, już teraz sugeruje się uruchomienie dostaw ropy koleją z Azerbejdżanu do gruzińskich terminali w Batumi i Kulewi.
- Jak cierń w rozwoju Azerbejdżanu pozostaje nie rozwiązana sprawa Górskiego Karabachu.
- Azerbejdżan liczy tu przede wszystkim na szeroką mediację międzynarodową. I choć ostatnio jakby uaktywnili się w tej kwestii Rosjanie, to w Baku traktuje się to raczej jak ruchy pozorne. Wszak rozwiązanie problemu Karabachu raczej na pewno będzie związane z ustępstwami Armenii. Rosjanie zmuszając do ustępstw swojego sojusznika, czyli właśnie Armenię, nie mieliby już czego w Erewaniu szukać.
Inna rzecz, iż Rosjanie są zainteresowani jak najdłuższym przedłużaniem tego konfliktu. To daje im możliwość aktywnej obecności na tych terenach. Moskwa jednak jest także w bardzo trudnej sytuacji. Ormianie są już bowiem zmęczeni przedłużającym się stanem biedy w kraju. Azerbejdżan wydaje im się oazą bogactwa i spokoju. Nie należy więc wykluczać jakichś prób dogadania się dwóch państw. I choć nikt tego oficjalnie nie wypowie to najbardziej realna wydaje się opcja zakładająca (w części lub całości):
- wycofanie Ormian z rejonów tak zwanej strefy zdemilitaryzowanej (azerbejdżańskie powiaty wokół Karabachu, obecnie praktycznie nie zamieszkane)
- uznanie przez Azerbejdżan jakiejś formy powiązania Karabachu z Armenią.
- pozostawienie w jurysdykcji Erewania powiatu Laczyckiego, jako połączenia Armenii z Karabachem
- przekazanie Azerbejdżanowi jakiejś formy kontroli nad praktycznie nie zaludnionym, górskim skrawkiem Armenii przy granicy z Iranem, tak by Nachiczewań miał bezpośrednie połączenie lądowe z pozostałą częścią Azerbejdżanu.
Tego rodzaju wariant jest bardzo trudny do przeprowadzenia bo zakłada w istocie rzeczy, wymianę terytoriów pomiędzy państwami. Wzmocniony ostatnimi wyborami Alijew może się jednak na takie ryzyko odważyć. Oczywiście rozwiązanie wyżej nakreślone jest na tyle trudne, że nie należy się spodziewać nagłaśniania tego rodzaju pomysłów. Tym bardziej, że zaniepokojona ewentualnym dogadywaniem się dwóch republik, Moskwa, może próbować różnorakich prowokacji. Ale przecież Ilham Alijew dopiero zaczyna swoją kadencję. Jest więc dużo czasu…Trzeba też pamiętać, że nakreślony powyżej plan jest mocno maksymalistyczny. Może więc na początek władze dwóch zwaśnionych państw spróbują jakiegoś rozwiązania połowicznego, zawartego w powyższych punktach.
Wyżej zasygnalizowany plan nie jest też w sprzeczności z pomysłami tureckimi. Ankara przede wszystkim proponuje bowiem utworzenie wspólnej platformy kaukaskiej współpracy. Dopiero po nawiązaniu takiej współpracy można, w terminie późniejszym, byłyby rozpoczęte dalsze kroki dla pojednania ormiańsko – azerbejdżańskiego. Istotną nowością tych wszystkich rozważań jest także zgoda Baku na udział w negocjacjach pokojowych przedstawicieli samego Karabachu.
Rola zaś Unii Europejskiej w rozwiązaniu tego konfliktu wydaje jest wspomożenie finansowe wszystkich krajów uczestniczących w negocjacjach. Bo wtedy społeczeństwa zauważą sens tych negocjacji i ich „opłacalność”.
- Jak w Baku odbiera się polskie zaangażowanie w sprawy Kaukazu.
- Jako coś bardzo ważnego. Dlatego też uważamy, my Azerbejdżanie, że tacy adwokaci naszych spraw jak prezydent Kaczyński jest nam bardzo potrzebni. O wadze tych kontaktów niech świadczy fakt, iż na przyjęcie z okazji dnia niepodległości Polski pojawili się najwyżsi ranga przedstawiciele parlamentu Azerbejdżanu. Sprawozdania medialne z tego przyjęcia były wręcz entuzjastyczne. A przecież w Baku działa także wydział polonistyczny na tutejszym Uniwersytecie Słowiańskim. Otwierano ten wydział kilka lat temu z wielka pompą. Wiadomo, że absolwenci tego kierunku studiów mają potem pracować nie tylko w szkołach, ale także, a może przede wszystkim, w rozwijającym się sektorze kontaktów polsko – azerbejdżańskich.
- Dziękujemy za rozmowę.
Rozmawiał w Baku: Krzysztof Szczepanik
Hugug Salamanov - dziennikarz agencji Turan z Baku. www.turan.azwydawca serwisu www.europamaxima.eu
Braniewo, ul. Staszica 9
tel. +48602153412
Mail: redakcja@europamaxima.eu, ikatpress@wim.pl
Copyright © 2015. All Rights Reserved