15-01-2012

Erewań – w blokującym położeniu

Autor tekstu: Krzysztof Szczepanik
Kategoria: Armenia, Ogólna

W Armenii wciąż są ulicy i place Lenina, ale nikt nawet nie myśli o związku z Rosją

Erewanin Tigran pojawił się na świecie trzy miesiące przed ogłoszeniem niepodległości przez Armenię dlatego jego akt urodzenia jest jeszcze radziecki. Wtedy, dawno temu, mama Tirgana, Nune, nie mogła sobie wyobrazić, że syn będzie musiał płacić za swoją naukę.

Niezależność podarowała Ormianom nowy hymn i konstytucje lecz także zabrała bezpłatną edukację, medycynę, a także książeczki oszczędnościowe z rublami – w tym wypadku również dziadkowi Tigrana, który odkładał pieniądze dla wnuka.
Rówieśnikowi ormiańskiej rewolucji się udało –znalazł pracę. Teraz jest dziennikarzem w telewizji. Na transport wydaje $7 dziennie, na jedzenie około $10. Nauka wychodzi mu średnio około $1000 rocznie. I wszystko to dwudziestolatek opłaca sam. Trudno jest mu wyobrazić sobie, że kiedyś wszystko było inaczej.
Mieszkańcy Armenii w wieku powyżej czterdziestu pięciu lat z nostalgią wspominają czasy radzieckie. Ale ta nostalgia niewiadomo dlaczego nie wyszła w wyborach: głosy oddane na komunistów były marginalne. I chociaż Armenia tradycyjnie jest największym przyjacielem Rosji ze wszystkich zakaukaskich republik to nie słychać tu głosów poparcia do zjednoczenia z Rosją.

Wojna na jawie w Internecie

Konflikt o Górski Karabach rozpalony w czasach pierestrojki przekształcił się w realną wojnę po rozpadzie ZSRR. Wtedy mieszkańcy azerbejdżańskiego obwodu autonomicznego, w którym również mieszkali Ormianie, zachcieli wejść w skład niezależnej Armenii. Przez to doszło do ciężkiego konfliktu zbrojnego, którego aktywna faza zakończyła się w połowie lat dziewięćdziesiątych. Ale zaprzestanie strzałów nie oznaczało, że konflikt się skończył i, że strony konfliktu chciałyby pójść choćby na maleńki kompromis. Sytuacja dalej pozostaje napięta. Dlatego Armenia teraz znajduje się w pełnej blokadzie nie tylko strony Azerbejdżanu ale także drugiego, ważnego sąsiada, czyli Turcji. Jej Erewań nie może wybaczyć ludobójstwa Ormian w 1915 roku. W rezultacie – z Rosją Armenię łączy niezbyt bezpieczna droga przez Gruzję lub przez zupełnie inny świat czyli przez Iran.
Blokada doprowadziła do tego, że towary przywożone do Armenii są znacznie droższe niż we wszystkich sąsiednich państwach. Co więcej, nowe pokolenie Ormian nie ma wyobrażenia o sytuacji w Azerbejdżanie, przez całe życie nie spotykali się z Azerami, najwyżej przez internet – w czasie bezsensownych i głupich „dyskusji” na tematy karabaskie. W tej wojnie internetowej Azerowie raz zablokowali ormiańską domenę i Ormianie nie mogli korzystać z internetu.  Podczas sporów z Azerami z reguły nie używa się języka rosyjskiego. Ludzie idą z duchem czasu i używa się w niej języka angielskiego.
Napięcie między dwoma stronami konfliktu od czasu do czasu doprowadza do tragicznych incydentów. Na przykład, szeroki rezonans w państwie wywołało morderstwo w 2004 roku w czasie konferencji „Partnerstwo w imieniu pokoju”, które odbywało się na Węgrzech, armeńskiego oficera Gurgena Markarjana przez Azerbejdżanina (również uczestnika konferencji) - Ramila Safarowa. Należy powiedzieć, że jest i odwrotny przykład – mieszkańcy obu byłych republik radzieckich, nie chcąc zrywać ze sobą kontaktów jeździli spotykać się ze sobą w neutralnym Tbilisi.
„W Gruzji pierwszy  raz spotkałam Azerbejdżańca., - mówi 18-letnia studentka Anait, - i jego reakcja mnie zszokowała. Rza (bo tak go nazywali) podszedł do mnie i powiedział: „jesteś prawdziwą Ormianką? Myślałem, że Ormianie wszyscy jacyś nie tacy, tacy nienormalni…”. Zrobiło mi się smutno, że nie mogę zaprosić Rza do Erewania, pokazać mu jak piękna jest Armenia i jaki mamy teraz dobry Internet”.
Internet dla rówieśników niezależności – jest wskaźnikiem postępu. Jeżeli jeszcze pięć lat temu w Armenii korzystało się z dial-up przy dostępie do sieci, a teraz w Erewanie praktycznie wszędzie jest dostęp do bezpłatnego Internetu wi-fi, nawet w autobusach. Jest to oczywiście tylko w stolicy. Na wsi nie tylko nie ma Internetu ale także często są problemy z prądem.

Na pieniądze bogatego wujka

„W czasach radzieckich moja Wołga była jednym z najdroższych samochodów, symbolem dostatku i wysokiej pozycji społecznej, a teraz nie mogę z niej korzystać nawet w charakterze taksówki. Ludzie nie chcą wsiadać do mojej Wołgi, kiedy po ulicach jeżdżą samochody zachodnich marek.”, - mówi 57 letni Awram. Zarabia on od $7 do $15 dziennie. „Rodziny za takie pieniędzy nie wykarmisz, a do pracy biorą tylko młodych, ze znajomością angielskiego. Nie jeździłem na wakacje od czasów sowieckich. Odpoczynek – to tylko dla bogatych, ledwo, ledwo zarabiamy na chleb i na naukę naszych dzieci”, - żali się taksówkarz.
Średnia emerytura w Armenii - $73. Kupując jeden bochenek chleba dziennie emeryt wydaje $12 miesięcznie. Minimum $25 idzie na opłaty komunalne. Na wszystko pozostałe w najlepszym przypadku pozostaje $36. W tym czasie koszt utrzymania na kiepskim poziomie rodziny wynosi w Armenii $96. A średnia pensja - $300. Dlatego kiedy widzisz drogie samochody, pełne restauracje zadajesz sobie pytanie: skąd oni mają na to? Odpowiedź można łatwo znaleźć w dowolnym banku. Tylko oficjalne prywatne transfery pieniędzy w Armenii wyniosły w zeszłym roku prawie $90 mln. Brak nadziei na lepsze jutro zmusiło wielu Ormian do opuszczenia państwa. Większość ludzi wyjechało do USA, Francji, Rosji i innych państw skąd mogą wysyłać całkiem pokaźne sumy do swoich rodzin w ojczyźnie.

Za Weekly.ua


Agencja Wydawniczo Reklamowa IKaT Press

wydawca serwisu www.europamaxima.eu
Braniewo, ul. Staszica 9
tel. +48602153412
Mail: redakcja@europamaxima.eu, ikatpress@wim.pl