24-11-2010

O dniu dzisiejszym i przyszłości „Orlenu” na Litwie

Autor tekstu: Krzysztof Szczepanik
Kategoria: Litwa, Ogólna

Vidmantas Matutis jest znanym litewskim komentatorem ekonomicznym. Mieszka w Kłajpedzie. W rozmowie z naszym portalem ustosunkował się do działalności „Orlenu” na Litwie, ale także i do innych aspektów związanych z litewską energetyką. Taką sprawą jest między innymi wybudowanie przez Rosjan nowego rurociągu do portu w Primorsku nieopodal Petersburga.

O dniu dzisiejszym i przyszłości „Orlenu” na Litwie

Vidmantas Matutis jest znanym litewskim komentatorem ekonomicznym. Mieszka w Kłajpedzie. W rozmowie z naszym portalem ustosunkował się do działalności „Orlenu” na Litwie, ale także i do innych aspektów związanych z litewską energetyką. Taką sprawą jest między innymi wybudowanie przez Rosjan nowego rurociągu do portu w Primorsku nieopodal Petersburga.

- Czy decyzja władz Rosji w sprawie budowy rurociągu zwanego w Rosji BTS -2 nie przekreśli ostatecznie szans na przywrócenie dostaw ropy do Możejek via „Drużba”?

- BTS 2 jest niewątpliwie projektem politycznym. Z wielu enuncjacji można wywnioskować jedno: Rosja ma za dużo tras przesyłowych w stosunku do wielkości produkcji i dalej przesyłu ropy. Gdyby „Orlen” dogadał się z firmami rosyjskimi to pewnie jednym z elementów tej ugody byłoby uruchomienie „Drużby”.  A wtedy to pewnie BTS -2 miałby kłopoty z napełnieniem swojej rury. Obecnie zaś problemy techniczne związane z „Drużbą” wydają się tylko szukaniem pretekstów przez Rosjan do nieprzesyłania ropy polskiej rafinerii na Litwie. Trzeba bowiem ciągle pamiętać o słowach Putina, że ropa i gaz to nie biznes, to geopolityka.

Inna sprawa, że podobno w „Drużbie” jest i teraz ropa. To takie techniczne zapasy (bez ciśnienia) nie pozwalające ropociągowi rdzewieć od środka. Jeśli to jest prawda, to bierze w łeb rosyjska teoria, że rurociąg jest dziurawy i dlatego groźny dla środowiska.

- Czy na Litwę dochodzą  jakieś sygnały ws. możliwego wykupywania przez Rosjan akcji w polskich koncernach energetycznych (Orlen, Lotos), bądź przejęcia udziałów w rafinerii Możejki lub Czeskiej Rafinerskiej.

- Media w tej kwestii wypowiadały się w jednym kontekście: Orlen wymieni z Rosnieftią akcje Możejek na węgierski MOL. W samym Orlenie jednak uważają to za wariant nierealny. Akcje MOL posiadane przez Rosjan nie mają żadnych uprawnień do zarządzania firmą. Jaki jest więc sens kupowania papierów bez możliwości realnego wpływu na zarządzanie. Taka transakcja miałaby tylko jeden pozytywny skutek: cena akcji „Orlenu” na warszawskiej giełdzie pewnie by poszła w górę. Można jednak mieć wątpliwości czy byłaby to tendencja trwała, czy więc w ogóle ta inwestycja miałaby sens.

Jeśli zaś chodzi o taktykę rosyjską wobec Możejek to można odnieść wrażenie, że Rosjanie chcą sprytnymi posunięciami PR (choćby wypowiedź Putina wobec Grybauskaite o tym, że Rosjanie prowadzą rozmowy o wykupie Możejek) doprowadzić do swoistego „samosklinczowania” się władz litewskich. Wtedy, gdy rząd z Wilna zapędzi się propagandowo w ślepy zaułek, Moskwa bez kłopotu przejmie Możejki. Tak to przynajmniej widać z zewnątrz.

- Jakie jest stanowisko Litwy wobec sygnałów o zainteresowaniu rosyjskich koncernów paliwowych przejęciem części lub całości udziałów w Możejkach. Jakie mogą być reakcje Litwinów, czy nie wpłynie to negatywnie na dwustronne stosunki polityczne i gospodarcze z Polską?

- Dla Litwinów bardzo ważne jest by zakład po prostu pracował. O wiele mniej istotne staje się powoli to, kto będzie jego właścicielem. Tym bardziej, że już w latach dziewięćdziesiątych wiele ośrodków litewskich ogłaszało, że Możejki to kupa złomu nie spełniającego współczesnych warunków rafinacji ropy. Wtedy, w połowie lat dziewięćdziesiątych, przedstawiano wręcz jako łaskę fakt przejęcia „bezwartościowych” Możejek przez amerykański Wiliams.  Ponadto jak na razie litewska prasa na ten temat publikuje głównie materiały z mediów polskich. Można więc powiedzieć, że sprawa jest na etapie faktów prasowych. Pokazuje się jednak coraz więcej komentarzy pochwalających potencjalną sprzedaż części „Orlen Lietuva” partnerowi rosyjskiemu. Ma to być swoista próba pozyskania partnera, który ma własne źródła ropy naftowej. Wejście Rosjan do Możejek wydaje się więc wielu na Litwie całkiem realnym. Bo transport ropy rurociągiem „Przyjaźń” to zdecydowanie tańszy wariant niźli transport morski. A Możejki w ubiegłym roku wykazały 80 milionów litów straty. Ina rzecz, iż przepychanki na linii „Orlen” – rząd Litwy traktuje się też często jako próbę szantażu ze strony polskiej firmy. Tym bardziej, że litewskie czynniki rządowe wcale nie ukrywały od lat, że uważają inwestycję „Orlenu” jako typowo polityczną, mającą za zadanie, nie dopuszczenie Rosjan do litewskiej energetyki. Wyraża się także dezaprobatę dla faktu, że „Orlen” sprawy „Klaipedos Nafta” jakoś nie przedstawiał przed zakupem rafinerii. A sprzedaż terminalu w Kłajpedzie Polakom mogłaby być ciosem w konkurencyjne dostawy paliw. Wszak obecnie są one dowożone właśnie do Kłajpedy.

Nic nie mówi się także o ewentualnym blokowaniu potencjalnej sprzedaży rafinerii Rosjanom przez litewski rząd z powodu ewentualnego uchwalenia ustawy o przedsiębiorstwach strategicznych. W samej rafinerii litewski menedżment średniego szczebla często wręcz marzy o powrocie Rosjan. To jest chyba antypolskość pomieszana ze skrywaną prorosyjskością. A na dodatek (a może przede wszystkim) dochodzą wspomnienia jak to wspaniale się z Rosjanami robiło (często nielegalne) interesy paliwowe, które zostały zlikwidowane przez „Orlen”.

Sama sprzedaż natomiast, wedle komentatorów prasowych, oficjalnego wpływu na stosunki z Polską nie będzie miała. Pozostają jednak delikatne sprawy jak choćby stosunek do polskiej mniejszości. Tu pewnie strona litewska jeszcze bardziej by się usztywniła. Nie wiadomo też jaki byłby stosunek do kolejnych polskich inwestycji na Litwie. Pozostałby wtedy jakiś element nieufności.

- Jakie jest więc ogólne stanowisko Litwy wobec obecności kapitałowej PKN w Możejkach. Czy uważa się, iż Rosja chce rozgrywać Polskę i Litwę przeciwko sobie?

- Rządzący obecnie Litwą konserwatyści są generalnie zadowoleni z polskiego udziału w gospodarce Litwy. Onegdaj jeden z ich ideologów, Emanuelis Zingeris, powiedział, że „Możejki w rękach Polaków to ostatnie okno Litwy na zachód”. Coraz częściej więc „Orlen” jest traktowany jako normalna zagraniczna firma z Europy, która zainwestowała na Litwie. To jest chyba zdanie większości. Zresztą na rynku ubezpieczeń czołową role odgrywa również polski PZU. I też jakoś to nikomu nie przeszkadza.

Jako przykład natomiast rosyjskiego doprowadzania do nieporozumień Polski z Litwą za pomocą gospodarki podnosi się wiosenną jeszcze enuncjację premiera Putina (wygłoszoną wobec prezydent Litwy), że oczywiste jest, iż rosyjskie koncerny prowadzą rozmowy z „Orlenem” o kapitałowym wejściu do Możejek. Na początek po tej wypowiedzi w mediach dało się zauważyć straszliwe zamieszanie. Dominowała niechęć do Polaków, że ośmielili się poruszyć w ogóle ten temat. Potem podniosła się wrzawa, że w takim przypadku nie należy w ogóle rozmawiać o ewentualności przekazania „Klaipedos Nafta” „Orlenowi”. W końcu zaś komentatorzy zaczęli zauważać, że jest to świadoma gra rosyjska mająca na celu wymuszenie na stronie litewskiej nie negocjowanie z „Orlenem” co ułatwi Rosjanom przejęcie „Możejek”. W związku z tym ostatnim spostrzeżeniem podniosły się także pewne, na razie delikatne, uwagi krytyczne wobec ciągle bardzo popularnej pani prezydent. Jej niezręczność i rozgorączkowanie przy powiadamianiu Litwinów o stwierdzeniach Putina przyjęto jako brak doświadczenia Grybauskaite w polityce międzynarodowej.

- Jakie jest stanowisko elit politycznych i gospodarczych Litwy wobec sporu PKN – Litwa o terminal w Kłajpedzie. Czy Litwa ustąpi Orlenowi? Jeśli nie, jakie może mieć to reperkusje dla dwustronnych stosunków politycznych i gospodarczych obu państw? Czy wśród establishmentu Litwy jest wypracowane wspólne, spójne, stanowisko w tej sprawie, czy istnieją frakcje, które np. nakłaniają do ustępstw na rzecz Orlenu, byle ten nie sprzedał Możejek Rosjanom?

- Trzeba pamiętać, że „Klaipedos Nafta” to ostatnia firma energetyczna jaka pozostała w rękach państwa litewskiego. Tym bardziej więc łatwo przychodzi ferowanie ocen, że to firma o znaczeniu strategicznym. A „Orlen” proponuje, wedle litewskich komentatorów, swój monopol transportu ropy na Litwie. To wzbudza obawy. Do przyjęcia dla władz litewskich byłby co najwyżej jakiś długoletni kontrakt na używanie terminalu kłajpedzkiego przez „Orlen”. Tylko trzeba pamiętać, że umowa rafinerii z kolejami litewskimi też była długoterminowa i „Orlen” też chciał ją renegocjować. Zachodzi więc obawa, że umowa z „Klaipedos Nafta” nie będzie czymś ostatecznym i ciągle wracałyby jakieś spory. Albo też, wedle komentarzy medialnych, przejęcie „Klaipedos Nafta” potrzebne jest tylko do droższego sprzedania rafinerii nabywcy z Rosji. Tym bardziej, że „Klaipedos Nafta” już przedstawiała „Orlenowi” zupełnie inne rozwiązanie problemu – budowę rurociągu z Kłajpedy do Możejek na koszt firmy z Kłajpedy. Na to jednak „Orlen” zgodzić się nie chce.

Jakimś rozwiązaniem byłby dla „Orlenu” łotewski kierunek transportu ropy. Jest to jednak  wariant zdecydowanie dalszy i zarazem droższy. Oprócz tego występuje tu inny kłopot. Otóż terminal w Windawie (Ventspils) ma niejasną strukturę własnościową i na dodatek tymi właścicielami są z reguły firmy…rosyjskie. Tak samo raczej nie mówi się o rozwoju należącego do Orlenu małego terminalu w Butinge – nieco ponad dwadzieścia kilometrów na północ od Kłajpedy, tuż obok granicy z Łotwą. Tam byłby pewnie kłopot z ekologią. Tym bardziej, że tereny tego terminalu leżą tuż obok plaż. Na razie co prawda Butinge pracuje bez żadnych problemów, ale nie osłabiło to jednak czujności różnych grup „zielonych”, którzy niejednokrotnie wyrażali swój sprzeciw przeciw jakimkolwiek planom dotyczącym rozbudowy terminalu. Ta sprawa może mieć jednak drugie dno. Oto niektórzy przedstawiciele litewskiej energetyki uważają, że to sam „Orlen” podnosi sprawę ekologii byle tylko nie rozwijać Butinge, ale przejąć „KN” i przy okazji zmonopolizować litewski rynek ropy.  Wielu traktuje także ten spór wokół „Orlenu” jako wielką grę PR o prawdziwe miliardy. Gra początkowo miała za cel tylko kontrakt dotyczący tranzytu ropy przez „Klaipedos Nafta”, a teraz może się to wymknąć z rąk i doprowadzić do tego, że nie będzie już innego wariantu jak wejście Rosjan do Możejek. Tym bardziej, że do tej gry wszedł też premier Rosji. Tak bowiem należy odczytać jego wystąpienie wobec prezydent Litwy. A Grybauskaite dała się podejść. Zamiast odczytać to jako typową intrygę zaraz ogłosiła całemu światu, że Orlen dogaduje się z Rosjanami.

A swoją drogą te Możejki są jakieś niefartowne. Co przyjdzie inwestor to już ma kłopoty z opłacalnością. Może rzeczywiście jest to strukturalnie deficytowy zakład. Może każdy kolejny inwestor ma jeden pewny dochód z Możejek – gdy je sprzedaje!? Władze litewskie jednocześnie są zaś niby za pomocą polskiemu koncernowi w rozwiązaniu jego problemów na Litwie, a jednocześnie jednak im więcej pojawia się informacji o ewentualności przyjścia do Możejek Rosjan, tym bardziej ta chęć pomocy z Wilna maleje. Przy czym dla władz litewskich obecnie najważniejsze jest by rafineria nie była zarządzana przez Rosjan. Wynika z tego, że rządzący już milcząco przystali na wariant jakiegoś mniejszościowego, rosyjskiego akcjonariatu. Tak samo władze z Wilna liczą na zapewnienie, że nie ma żadnego niebezpieczeństwa zaprzestania przerobu ropy (zamknięcia rafinerii). Niezbędne wydaje się także wedle rządu litewskiego takie załatwienie sprawy „Klaipedos Nafta”, by jeśli jednak „Orlen” zdecydował się zbyć zakład to transakcja w żaden sposób nie dotyczyłaby terminalu kłajpedzkiego. Zresztą sprawa ta wręcz paraliżuje litewskich rządzących. Ostatnio minister energetyki Arvydas Sekmokas stwierdził asekurancko, że litewski rząd może pomóc „Orlenowi” w dostępie do terminali w portach… łotewskich. A przecież w takim przypadku minister pogrzebałby finansowo dwie największe spółki litewskie. Wszak 60% przeładunków w „Klaipedos nafta” zapewnia „Orlen Lietuva”. Także 60% wewnętrznych kolejowych przewozów towarowych Litwy to ładunki z i do Możejek.

Wśród czołowych polityków partii konserwatywnej bardzo natomiast ciepło o planach „Orlenu” wypowiada się marszałek sejmu, Irena Degutiene. Wyraziła to na spotkaniu informacyjnym z zarządem koncernu jakie zorganizował rzecznik „Orlen Lietuva”, Jacek Komar. Niestety Degutiene  nie ma możliwości jednym podpisem długopisu cokolwiek zatwierdzić. Na tym spotkaniu przedstawiciele koncernu przedstawili swoje argumenty. Najważniejszy z nich to oczywiście ten, że rura do Kłajpedy oraz terminal są niezbędne dla konkurencyjności firmy. Bez konkurencyjności Orlen nie tyle sprzeda rafinerię Rosjanom, ale może ją wręcz zamknąć

Choć trzeba przyznać, że bardzo pozytywnie zaskoczyła stronę litewską propozycja „Orlenu” o możliwości stworzenia na bazie tylko części „Klaipedos Nafta” polsko – litewskiego joint ventures. W tym wypadku Kłajpeda dałaby tereny i tylko część zbiorników, a „Orlen” pieniądze na budowę koniecznych następnych urządzeń. Dzięki temu państwo nie straciłoby kontroli nad „Klaipedos Nafta”, a „Orlen uzyskałby to co wcześniej chciał – kontrolę cen przesyłu ropy z i do Możejek. Jeśli do tej pory sprawa nie została ostatecznie zaaprobowana przez rząd litewski to chyba trzeba to złożyć na karb niesprzyjającego czasu na jakiekolwiek rozwiązania. Ciągle tu się kłaniają te rozbuchane przez media emocje wokół całej transakcji. Inna rzecz, iż orędownikiem takiego rozwiązania znów nie jest sam terminal z Kłajpedy. Oni przedstawiają argumenty, że nie mają możliwości dalszej rozbudowy. I tu również padają argumenty o protestach ekologów. Gdzieś w tle wychodzą także interesy litewskich kolei – „Orlen” chciałby układać rurociąg wzdłuż torów kolejowych. To ewidentnie biłoby w interesy kolejarzy. Jedyna nadzieja więc w tym, że państwo litewskie przypomni sobie, że koleje to firma…państwowa.

Cała sprawa ma swoje źródło w olbrzymiej różnicy interesów pomiędzy obydwoma stronami. Ponadto kupno terminalu w Kłajpedzie to także sposób „Orlenu” na walkę z konkurencją. Władze państwa więc zwlekają z jakimikolwiek decyzjami. Tym bardziej, że rafineria nie chce też przedstawić swojej wizji dalszego rozwoju firmy, ani też gwarancji, że całość nie znajdzie się w rękach Rosjan, ani też tego, że tak wzmocniona firma nie będzie wykorzystywała swojej monopolistycznej pozycji na rynku energetycznym.

- Jakie jest stanowisko litewskiego rządu i poszczególnych ugrupowań koalicyjnych w sprawie ewentualnej sprzedaży części udziałów w „Orlen Lietuva” spółce rosyjskiej? Czy ewentualna sprzedaż udziałów pogorszy polityczną stosunki polsko – litewskie. Jaka jest szansa na przekazanie przez rząd Litwy choćby operacyjnej kontroli (tj. zarządzanie bieżącą działalnością, ale nie sprzedaż udziałów) nad terminalem w Kłajpedzie (Klaipedos Nafta)?

- Na razie o jakimś pogorszeniu stosunków z Polską na bazie problemów wynikających z działań „Orlenu” nie można mówić. One i tak nie są obecnie najlepsze, ale z zupełnie innych względów. Choć stwierdzenie „Orlenu” o ewentualności sprzedaży Rosjanom „Klaipedos Nafta” niewątpliwie utrudni jakiekolwiek negocjacje o udziałach „Orlenu” w terminalu kłajpedzkim. Jednocześnie „Orlen” prowadzi jednak bardzo skuteczną politykę PR wokół firmy. PKN jest przecież wielkim sponsorem w Możejkach, z jego datków w dużej części była utrzymywana do niedawna litewska narodowa drużyna koszykarska. To wpływa na opinię publiczną.  Politycy głównie zajmują się propagowaniem zagrożenia sprzedaży całości lub części Orlen Lietuva rosyjskim firmom. To wzbudzało pewną trwogę. Te nastroje wzmogły jeszcze oświadczenie menedżerów „Orlenu”, że będą poszukiwali partnera mającego dostęp do źródeł ropy. Wszyscy jednoznacznie odczytali to jako chęć nawiązania kapitałowych więzi z firmą rosyjską.

Jednocześnie zaczęto mówić, że „Orlen” tylko po to chce kupić Klaipedos Nafta by potem w całości sprzedać firmę Rosjanom. Jak na razie polityce litewscy z koalicji rządzącej zachowują jedno zdanie w tej kwestii: nie wolno Rosjan dopuścić do zarządzania litewską ropą. Rządzący konserwatyści obawiają się, że ciągle żywe są w społeczeństwie wspomnienia z pierwotnego przekazania (praktycznie za darmo) amerykańskiemu Wiliamsowi, Możejek. Teraz więc uważają, że sprzedaż „Klaipedos Nafta” pogrążyłaby ich partię.

Opozycyjni socjaldemokraci starają się w tej kwestii nie wypowiadać. Tym bardziej, że poprzedni premier, socjaldemokratyczny Gedyminas Kirkilas, już dogadał z Orlenem sprzedaż 20% akcji Klaipedos Nafta. Inna rzecz, iż to właśnie socjaldemokraci (Vytenis Andrukaitis oraz Karosas) ostatnio wypowiedzieli się, że jeśli Polacy nie mogą sobie dać rady w Możejkach to niech oddadzą firmę Rosjanom i przestaną narzekać.

Jeden z tutejszych analityków bankowych, Kuodis, głosi, że takie alergiczne podejście do kwestii Możejek jest niewłaściwe, bo wedle niego rafineria wcale nie jest firmą o strategicznym dla Litwy znaczeniu. Bo przecież paliwa można przywozić co najmniej z kilku kierunków. Robienie z tego problemu politycznego, wedle tegoż Kuodisa, jest tylko dowodem  małego zorientowania w temacie u polityków. Szczególnie wielki problem z tego czyni minister energetyki Sekmokas. On ma wizję wybudowania na bazie „Klaipedos Nafta” gazoportu. Kilka miesięcy temu jednak przedstawiciele Komisji Europejskiej powiedzieli litewskiemu ministrowi wprost, że ta inwestycja nie uzyska żadnego wsparcia z Brukseli. Argumentem przeciw gazoportowi w Kłajpedzie są wielkie podziemne magazyny gazu na Łotwie oraz zatwierdzona już w Brukseli budowa gazo portu w Świnoujściu. Zasugerowano natomiast Litwinom dofinansowanie dla wybudowania połączenia gazowego z Łotwą bądź Polską. Sekmokas nadal jednak liczy na rozpoczęcie budowy gazo portu w formule spółki prywatno – publicznej. Miałby się rzekomo do tej budowy dołączyć bardzo zainteresowany przeróbka gazu na nawozy właściciel Achemy z podkowieńskiej Jonawy, Bronislovas Lubys.

- Jakie jest stanowisko Litwy wobec rosyjskich prób budowy siłowni jądrowych na Białorusi i w Okręgu Kaliningradzkim. Czy jest to wojna propagandowa, jak Litwa ocenia realność tych projektów, czy w przypadku ich realizacji nie zagrozi to Ignalinie II?

- Szum wokół budowy tych elektrowni jak do tej pory jest w Wilnie odbierany jako tylko medialny. To pewnie typowy element współzawodnictwa na zasadzie „kto pierwszy”. Litewskie media oraz czynniki oficjalne starają się nie wypowiadać w kwestii nowych siłowni atomowych w Obwodzie Kaliningradzkim oraz na Białorusi – kilkadziesiąt kilometrów od Wilna. Przyjmuje się milcząco, że to próba sprawdzenia determinacji litewskiej dla budowy własnej siłowni.

- Jaki jest stan zaawansowania i możliwe problemy w realizacji wspólnych, regionalnych przedsięwzięć energetycznych, tj. Mostu Energetycznego do Polski oraz elektrowni w Ignalinie.

- Oficjalne czynniki litewskie ciągle zapowiadają, że do roku 2013 powstanie most energetyczny łączący Litwę z Polską. Coraz częstsze są jednak argumenty, że urządzenie potrzebne będzie nie do zabezpieczenia energetycznego Litwy od zachodu lecz do reeksportu na zachód energii rosyjskiej. Tak jakby więc władze Litwy jednak brały pod uwagę możliwość wybudowania nowych siłowni atomowych w Rosji i na Białorusi. Na razie w litewskim budżecie są zatwierdzone tylko jakieś grosze na studium opłacalności mostu energetycznego. Można więc mówić, że to ciągle tylko teoria.

Nie należy także wykluczać, że elektrownia na Litwie w ogóle nie powstanie. Bo jakoś nikt konkretnego planu budowy do tej pory nie przedstawił. A Litwa sama na pewno nie da rady wybudować takiej elektrowni. Z potencjalnymi partnerami z sąsiednich krajów też jakoś władza nie może się dogadać. Dużo jednak zależy od decyzji Niemców. Jeśli oni by zrezygnowali z energetyki atomowej to pewnie nikt nie miał by w Berlinie nic przeciw temu by kupować energię z elektrowni atomowej z …Litwy.

- Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał w Kłajpedzie: Krzysztof Szczepanik


Agencja Wydawniczo Reklamowa IKaT Press

wydawca serwisu www.europamaxima.eu
Braniewo, ul. Staszica 9
tel. +48602153412
Mail: redakcja@europamaxima.eu, ikatpress@wim.pl