12-07-2018

Węglowa epopeja Ukrainy

Autor tekstu: Krzysztof Szczepanik
Kategoria: Ogólna, Ukraina

Andrei Gerus to, podobnie jak cytowany wcześniej, Roman Fedorczenko, analityk rynku węgla na Ukrainie. Powątpiewa on w jakąś wielką skalę nielegalnego przywozu węgla z okupowanego Donbasu. To bardziej fakt propagandowy niźli realia – twierdzi analityk.

- Przez linię frontu można przewieźć obecnie jakieś śladowe ilości – mówi A. Gerus. Bo kontrola jest tu już obecnie bardzo ścisła i dokładna. Do wybuchu wojny, na terenach obecnie okupowanych wydobywano rocznie około 10 milionów ton węgla rocznie. Obecnie, wedle różnych szacunków wydobywanych jest tam około czterech milionów ton rocznie. Pewnie większość tego węgla jedzie przez otwartą granicę do Rosji. Trudno sobie jednak wyobrazić jak ten węgiel miałby trafić potem na Ukrainę. Przecież na granicy kontrole przeprowadzają nie tylko celnicy, ale i jeszcze wojsko oraz aktywiści – ochotnicy. A każdy węgiel przewożony przez granicę powinien mieć świadectwo pochodzenia oraz dokumenty opisujące jego jakość. Węgiel z każdej kopalni ma inne parametry. Jedyną możliwością oszukania na certyfikatach byłoby mieszanie różnych węgli. Podobne parametry chemiczne ma bowiem choćby węgiel z kopalni spod Rostowa. To jednak byłoby pracochłonne i zatem mało opłacalne ekonomicznie. W roku 2017 firma Achmetowa, DTEK, mający przecież swoje kopalnie nieopodal Noworosyjska nie przewoził swojego węgla na Ukrainę. Bo było to nieopłacalne. Dlaczego więc opłacalne miałoby być przewożenie węgla z Donbasu, okrężną drogą przez Rosję. DTEK nie jest także zainteresowany nielegalnym importem węgla z okupowanego Donbasu z jeszcze innego względu – firma ta jest zbyt mocno osadzona w różnych zachodnich strukturach (na londyńskiej giełdzie w wielu bankach), by ryzykować obniżeniem własnych notować z powodu jakiegoś nieodpowiedzialnego nielegalnego importu. 

Jedyną szansą na nielegalny import wydaje się transport surowca przez Turcję. Tam niezbyt przestrzegają certyfikacji węgla. Można więc uzyskać dokument poświadczający, że coś jest z Afryki Południowej podczas, gdy towar płynie z Rosji.  

- W ukraińskich mediach głośno było o przypadku gdy nagle na rynku najtańszy okazywał się być węgiel rzekomo pochodzący z Pensylwanii…

- Jak sprawdzono cena tego surowca na Ukrainie była tańsza od kosztów zakupu w USA. To oczywiście jawna kombinacja. Nie zmienia to jednak mojej opinii, że tego rodzaju przypadki stanowią może i istotny, ale jednak margines. Konkludując można stwierdzić, że oczywiście, mimo funkcjonujących zakazów kupowania węgla od separatystów i ich rosyjskich popleczników, że „import” węgla z Donbasu na Ukrainę jednak występuje. Już jednak nie przez linię frontu. To byłoby zbyt nachalne. Można też założyć, że duża część węgla donbaskiego jednak jest spalana w Rosji, a dalej już na Ukrainę jedzie legalnie węgiel rosyjski. Jest to absolutnie możliwe póty Ukraina oficjalnie importuje węgiel z Rosji. Zakaz takiego importu wydaje się jednak mało realny. Obydwu stronom bowiem zależy na utrzymaniu tego handlu.   

- Dziękuję za rozmowę

Rozmawiał: Krzysztof Szczepanik

Zainteresowanych tematem odsyłam do kontaktu z moim rozmówcą poprzez portal społecznościowy: https://www.facebook.com/andriy.gerus/about?lst=100000020230083%3A1043533142%3A1525282138  


Agencja Wydawniczo Reklamowa IKaT Press

wydawca serwisu www.europamaxima.eu
Braniewo, ul. Staszica 9
tel. +48602153412
Mail: redakcja@europamaxima.eu, ikatpress@wim.pl