12-04-2017

Inwestycyjna Armenia

Autor tekstu: Krzysztof Szczepanik
dodał: Centrum analiz
Kategoria: Armenia, Ogólna

Polskie firmy szukają coraz częściej możliwości inwestycyjnych za granicą. Czy takie możliwości stwarza także Armenia – kraj Kaukazu Południowego, z bardzo rozwiniętymi kontaktami gospodarczymi tak z Rosją jak i Europą. Politycznie władze w Erywaniu bardzo zbliżyły się do Moskwy wchodząc w roku 2014, do promowanej przez Putina, unii euroazjatyckiej i rezygnując z podpisania umowy o stowarzyszeniu z Unią Europejską. To wynik nacisków rosyjskich. Rozwijając więc kontakty gospodarcze z tym krajem należy brać pod uwagę te związki. Mogą one być tak korzystne (łatwiejszy dostęp, za pośrednictwem Armenii) do rynku rosyjskiego jak i niekorzystne – implementacja przez oficjalny Erywań warunków gospodarczych znanych w Moskwie, na czele z gigantyczną korupcją.     

Klimat inwestycyjny w zdominowanej ekonomicznie przez Rosję, Armenii nie jest więc najlepszy. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest przede wszystkim rosnąca korupcja. Nowe związki z Rosją powodują również usankcjonowanie prawne monopolistycznych praktyk co też nie sprzyja nowym inwestycjom zagranicznym. Najważniejsze z tych monopoli to energetyka, koleje żelazne, przesył gazu. Te dziedziny są w pełni opanowane przez państwowe firmy rosyjskie. Gazprom sprzedaje gaz do Armenii po 160 USD za tysiąc metrów sześciennych. Cena niby niewielka, lecz kupcem tego gazu jest … Gazprom Armenia – firma w 100% zależna od swojej spółki matki. Potem surowiec, za podwójną cenę, sprzedawany odbiorcy detalicznemu. Taki sposób działalności jest możliwy tylko i wyłącznie dzięki monopolistycznej pozycji Gazpromu w Armenii. Ostatnio też Gazprom zajął się wytwarzaniem energii elektrycznej w Armenii. Specjalnie w tym celu kupiono jedną z elektrowni wodnych. Inny rosyjski gigant energetyczny i zarazem państwowy, RAO JES wykupiło też, należące do tutejszego miliardera, Karapetiana, akcje zajmującej się handlem detalicznym, grupy Tashir. 

W październiku tego roku odbyła się w Erywaniu wielka wystawa z ofertami inwestycyjnymi firm rosyjskich. To był swoisty sprawdzian praktyczny armeńskiej atrakcyjności gospodarczej. Wystawiały się tylko firmy państwowe, które już i tak są obecne w Armenii, to oznacza, iż atrakcyjność inwestycyjna Armenii nawet dla firm rosyjskich jest wątpliwa.

Jeśli chodzi o związki kapitałowe Armenii z Unią Europejską to ostatnim aktem tej współpracy było podpisanie układu o ułatwieniach przy inwestowaniu w Armenii. Zostało ono rozpromowane, w armeńskich mediach, jako przykład tego, iż związki z Rosją nie oznaczają zerwania kontaktów z Unią Europejską. Przy czym komentarze o porozumieniu szły w tym kierunku, iż jest to szansa dla wykorzystania na miejscu taniej, armeńskiej siły roboczej, w nowych (potencjalnie) zakładach przetwórczych, które Europejczycy mieliby ewentualnie stawiać w Armenii. Drugim kierunkiem mającym związek z porozumieniem miałoby być wykorzystywanie przez firmy z Europy wysokokwalifikowanych tutejszych informatyków.

Nawet jednak te tylko potencjalne szanse współpracy z Europą podlegają (już przy konkretnych projektach) zatwierdzeniu specjalnego organu ponadnarodowego Unii Euroazjatyckiej. Wiadomo, że to oznacza, iż wszystko ma być i tak ocenione w Moskwie. Bo taka jest zasada działania tego ugrupowania. Jak na razie trwają już działania, by cała polityka celna przeszła na rosyjskie standardy prawne oraz stawki. Stąd w Erywaniu nikt nie spodziewa się jakiejś ofensywy inwestycyjnej z Europy. Teoretycznie w tej sytuacji można by oczekiwać zwiększonych inwestycji rosyjskich. Tyle, że w Rosji brakuje fizycznie środków do inwestycji.

Nadzieją inwestycyjną pozostaje natomiast dla Armenii Iran. Przez Erywań bowiem Persowie mogą przyspieszać  swoje plany zdjęcia skutków sankcji ekonomicznych nałożonych wcześniej przez Zachód.

Konkludując można stwierdzić, że armeńskie prawo teoretycznie stwarza wiele zachęt do inwestowania. O wiele ważniejszy wydaje się być jednak klimat polityczny, stabilność władzy, geopolityka. W przypadku Armenii potencjalni inwestorzy boją się uczestnictwa tego kraju w zdominowanej przez Rosję Unii Euroazjatyckiej. I choć blok ten, wedle wielu miejscowych komentatorów, jest właściwie martwy, w sensie ekonomiczno – prawnym, to zawsze zachodzi obawa, że jakiś czynownik na podstawie „prawa powielaczowego” czy też z nakazu politycznego, utrudni bądź też wręcz uniemożliwi biznes. Do tego dochodzi piramidalna korupcja, występująca w Armenii. Nadzieją na rozwój przyszłych kontaktów gospodarczych Armenii z Europą wydaje się fakt, iż Euroazjatycka Unia Gospodarcza to państwa, albo produkujące gaz (Rosja, Kazachstan), albo też zaangażowane w jego transport - Białoruś. Armenia w ogóle do tego modelu nie pasuje. Ponadto podstawowym problemem w polityce integracyjnej Moskwy są kłopoty finansowe Rosji. Nie należy się więc spodziewać jakichś, sformalizowanych, dalszych etapów integracji. To dotyczy choćby potencjalnego wprowadzenie wspólnej waluty. Sprawa ta pozostaje tylko pustym hasłem. Należy też pamiętać, iż jakiekolwiek kolejne zasady powiększające integracje są na tym terenie tylko umowne. Bo i tak wszystko zależy od Moskwy.

Potencjalnemu więc inwestorowi z Polski chcącemu rozwijać swój można radzić tylko jedno: ostrożność. Warto być tam jednak eksporterem. Obecnie w armeńskich sklepach przeważają towary tureckie (importowane poprzez Gruzję) oraz chińskie. Czas najwyższy na produkty Made in Poland. 

Krzysztof Szczepanik


Agencja Wydawniczo Reklamowa IKaT Press

wydawca serwisu www.europamaxima.eu
Braniewo, ul. Staszica 9
tel. +48602153412
Mail: redakcja@europamaxima.eu, ikatpress@wim.pl