28-04-2014

Mała i duża historia …niezgody.

Kategoria: Rosja, Ogólna

Polskie i rosyjskie podejście do dziejów

W Pieniężnie, niewielkim miasteczku w województwie warmińsko mazurskim stoi pomnik niezgody. To monument mający uczcić sowieckiego bohatera, generała Iwana Czerniachowskiego. Miejscowe władze chcą pomnik usunąć. Rosjanie protestują. Ta sytuacja wydaje się typowa dla polskiego i rosyjskiego pojmowania historii.  To co dla Rosjan jest wyzwoleniem dla Polaków to często tylko zajęcie terytoriów polskich. Rosjanie szermują nader często hasłami ile to osób zostało uratowanych z nazistowskich więzień i obozów, a polska strona odpowiada, że liczba ofiar działań sowieckich niebezpiecznie zbliża się do ilości ofiar hitlerowskiej okupacji Polski. O tych i innych sprawach dotyczących historii rozmawiam z pisarzem rosyjskim, mieszkającym w Kaliningradzie, Borysem Bartfieldem. 

 

- Gdzie jest przyczyna wielu nieporozumień historycznych pomiędzy Polakami i Rosjanami.

- Może lepiej takich dyskusji w ogóle nie rozpoczynać i wszystkim będzie wygodniej. Nie da się jednak ukryć, że pomiędzy Polakami i Rosjanami miało miejsce wiele skomplikowanych, wspólnych, wydarzeń wpływających na odbiór historii w tych narodach. Obecnie natomiast często te kwestie ogniskują się wokół obwodu kaliningradzkiego. To bowiem jedyny fragment granicy polsko – rosyjskiej.

- Mam wrażenie, że prawdziwym mistrzem w zaognianiu polsko rosyjskich kontaktów na poziomie obwodu jest Evgenij Lenski (Wolf Tambowski) publikujący swoje komentarze na łamach jednego z kaliningradzkich portali. Czy to bardziej prowokacja czy też obraz prawdziwych opinii mieszkańców obwodu.

- Pewnie jedna sprawa napędza drugą. Dobrze by było jednak, gdyby problemami historycznymi zajęli się przede wszystkim historycy. Bo przecież, gdy ja jadę do Polski to nie jest tak, że jedyne o czym myślę to fakt, iż tu w roku 1920 w obozach jeniecki siedzieli i umierali sowieccy żołnierze. Te fakty nie zmieniają mojego pozytywnego obrazu Polski i Polaków. Mimo tego, że czuję się rosyjskim patriotą. Nie chcę być jednak postrzegany jako „hurapatriota”. Dla mnie ważniejsze jest pozytywne postrzeganie mojego kraju przez jego mieszkańców, ale i także za granicą. Uważam także, iż kontakty z najbliższym sąsiadem powinny być zawsze pozytywne.

- Nawet w kwestii jeńców sowieckich w polskiej niewoli, należałoby jednak zachować umiar. Przecież te problemy badała wspólna, polsko – rosyjska komisja historyków. Rezultat tych badań został przedstawiony w postaci książki wspólnego autorstwa. Wyszła ona w roku 2004, także w języku rosyjskim pod tytułem „Krasnoarmiejcy w polskom plenu. 1919 – 1922. Sbornik dokumentov i materialov”. Historycy na łamach tej pracy obalili wiele mitów. Ot choćby takich, że nie stwierdzono jakichkolwiek działań ze strony polskiej, które by wskazywały na świadomą politykę eksterminacji wobec jeńców. Ponadto stwierdzono, że o wiele większy procent  jeńców (polskich) wojny 1920, zmarł w niewoli sowieckiej niźli jeńców sowieckich w polskiej niewoli. O tym wszystkim mówili uczeni. Dlaczego te wnioski nie zeszły w dół, do rosyjskich mediów, polityków.

- Lepiej tego tak nie roztrząsać. Przecież każdy musi wiedzieć, że przebywanie w niewoli, w takich czasach, głodu i epidemii musi nieść za sobą zagrożenie zdrowia i życia.  O tych sprawach bardzo mało pisze się w podręcznikach historii, ale i także w popularnej literaturze historycznej. Może więc lepiej spuścić na to wszystko zasłonę milczenia.

- Rzeczywiście w Polsce o tym się mówi mało. Także o masowych mordach jakie popełniali czerwonoarmiści na polskich żołnierzach i cywilach w roku 1920, o czym ze szczegółami pisał Izaaka Babel, sowiecki korespondent wojenny, w swojej książce „Konarmia” . W rosyjskiej publicystyce ten temat jednak jest żywy. Nawet dorobił się obrazowego określenia „antykatyń”. Ciągle podnoszą te zagadnienia również rosyjscy politycy, nawet ci z najwyższych kręgów władzy. Jakby w ogóle nie brali pod uwagę ustaleń rosyjskich historyków.  

- Idealnie byłoby oddzielić w tej kwestii świat polityki od zwykłych międzyludzkich kontaktów. Bo politycy zawsze znajdą jakiś sposób, by wykorzystać różnego rodzaju rewelacja dla swoich celów. My Rosjanie powinniśmy w tej kwestii zrozumieć, że sama idea marszu na Warszawę, w roku 1920, była chybiona. Zrozumienie tej sytuacji powinno pomóc w uświadomieniu sobie, że także problemu jeńców nie powinno się (poza badaniami naukowymi) eksploatować.  Nota bene o wiele częściej w rosyjskiej polityce wykorzystuje się (w polityce i sztuce) epizod polskiej okupacji Moskwy, na początku siedemnastego wieku.

- Mówi pan o polskiej okupacji z początku siedemnastego wieku. Dlaczego więc w rosyjskiej historiografii nie wspomina się o rosyjskiej okupacji wielkich obszarów I Rzeczypospolitej w połowie siedemnastego wieku. Przecież jest to również fakt historyczny.

- Znów mamy tu do czynienia z polityką. Nie są to fakty zbyt wygodne dla obecnych polityków. A więc pozostają ich opisy co najwyżej na poziomie akademickim. A dla bieżącej polityki używa się polskiej okupacji Kremla.

- Obecnie bardzo aktualny jest temat pomnika Iwana Czerniachowskiego w małym Pieniężnie. Władze lokalne chcą usunięcia pomnika. Strona rosyjska się temu sprzeciwia.

- Pierwszy raz ten pomnik zobaczyłem w roku 1975. Dla Rosjan Czerniachowski jest wzorem patriotyzmu i wysokiej klasy generała, na dodatek młodego. Drugim o podobnej sławie jest tylko Konstantin Rokossowski. Oczywiście najprościej byłoby powiedzieć: nie my ten pomnik stawialiśmy więc także  nie powinniśmy go likwidować.  W naszej historii, okresu sowieckiego, o jego udziale przy aresztowaniach w wileńskim AK, się nie wspomina. Większość Rosjan o tym epizodzie po prostu nie wie. Zresztą AK działało na zapleczu Armii Czerwonej. Zachodziła obawa prowokacji….

- Przypominam, że AK podlegała władzom polskim, a więc sojusznikowi. Czy można sojusznika aresztować?

- Armia Krajowa nie powinna działać na tym terenie. I nie byłoby problemu.

- Przecież, nawet jeśli założymy, że rząd emigracyjny już wtedy nie był uznawany przez Stalina to umowa o granicy Polsko – Radzieckiej była zawarta dużo później. Wileńszczyzna była więc wtedy ziemią należącą do przedwojennej Rzeczypospolitej. Na dodatek większość ludności tamtejszej to byli ówcześnie Polacy.

- Czerniachowski nie mógł w tamtych czasach przeciwstawić się NKWD. Dlatego pomagał aresztować komendantów AK w Wilnie.  Choćby tam był Rokossowski czy inny generał, to pewnie postąpiłby identycznie. Taki był sowiecki porządek.

- No więc tym bardziej możemy postrzegać Czerniachowskiego, z punktu widzenia Polaka, jako osobę niejednoznaczną. Na pewno nie jak bohatera. Jak więc człowieka niejednoznacznego można wynosić na pomnik.

- Historia jest pełna niejednoznacznych figur. I są one także na pomnikach. Przecież Armia Czerwona to nie była grupa chodzących ideałów. Oni nie tylko walczyli, ale i także choćby dość często gwałcili kobiety. Nie tylko Niemki, ale także i Polki. Bo jak utrzymać w porządku kilka milionów mężczyzn, którzy są … mężczyznami. Którzy wojują trzy lata, nie mają żadnych możliwości odwiedzenia żony czy dziewczyny. A na dodatek mają w rękach broń. By ograniczyć tego rodzaju proceder trzeba by pewnie każdego, co piątego, bojca, rozstrzelać. A przecież i samo wyzwolenie Polski nie jest jednoznaczne. Wy często wcale nie nazywacie tego wyzwoleniem. 

- Pan rozumie tę niejednoznaczność w pochodzie Armii Czerwonej przez Polskę. Dlaczego jednak nie chcą podobnie podchodzić do tych spraw inni Rosjanie. Dlaczego nie chcą zrozumieć obiekcji Polaków w związku z pomnikiem Czerniachowskiego.

- Ten generał w rosyjskiej historiografii jest przedstawiany jako figura romantyczna. To był najmłodszy sowiecki generał na froncie drugiej wojny. ..

- Ale nawet sama jego śmierć nie jest jednoznaczna i niekoniecznie bohaterska. Miał go przecież rzekomo (bo jednoznacznych źródeł w tej sprawie brak) zastrzelić sowiecki żołnierz, strzelając w kierunku samochodu generalskiego z armaty czołgowej. Miała to być zemsta za wcześniejsze rozstrzelanie, na rozkaz Czerniachowskiego, dowódcy tego czołgu.

- Słyszałem o tej wersji. Ale mnie nawet trudno brać to pod uwagę. Nie będę z tym polemizował. Wolę legendę romantycznego, młodego, zdolnego, generała.  Wolę podkreślać, że ten akurat generał jest patronem byłego Istenburga. To miasto obecnie nazywa się Czerniachowsk.

- Co więc robić by Rosjanie zrozumieli, że Czerniachowski to dla Polaków nie jest jednoznaczna figura. By Rosjanie o te polskie wątpliwości nie mieli pretensji.

- Dla wielu Rosjan historia II wojny też nie jest jednoznaczna. By jakoś scalić naród trzeba mieć wspólnych bohaterów. A Polakom mogę tylko powiedzieć to, że znane są w Rosji negatywne dla Rosjan opinie Mickiewicza czy Chopina. Nie zmienia to jednak podziwu dla twórczości obydwu.

- Widzę podstawową różnicę w podejściu do tak zwanych spraw trudnych w Rosji i Polsce. U was obowiązuje zasada, że czym mniej będziemy mówić o kontrowersjach tym lepiej. U nas zasada jest wręcz przeciwna: im więcej rozmowy tym łatwiej wyjaśnimy wszelkie niejasności. Będzie nam też łatwiej wzajemnie się zrozumieć. Jak te dwa punkty widzenia jakoś związać ze sobą. Tak byśmy się lepiej, jako narody, rozumieli.   

- Nie wiem jak to zrobić. Wiem natomiast, że byłoby nam, jako Rosjanom, miło gdyby Polacy zrozumieli, że Czerniachowski to dla nas jest ważna figura z ostatniej wojny światowej.  

- Władze Pieniężna, w związku z dalszym losem pomnika przedstawiły także inny projekt. Zaproponowano by pomnika nie demontować tylko obok niego postawić mały postument z tablicą, gdzie byłyby opisane, po polsku i rosyjsku, „zasługi” Czerniachowskiego z jego działalności wileńskiej. 

- Jest to teren Polski. Możecie więc robić wszystko co tylko chcecie. Takie rozwiązanie, obawiam się, również byłoby w Rosji potraktowane jako próba deprecjacji zasług generała, który przecież funkcjonował w, określonych, stalinowskich realiach.

- Co więc zrobić z tym pomnikiem pod Pieniężnem.

- Ja bym go jednak zostawił. A w muzeum miejskim Pieniężna ewentualnie powiesiłbym tablicę informującą o wszelkich zawirowaniach związanych z działalnością wojenną Czerniachowskiego. Stawianie tablic obok pomnika czy też w ogóle likwidowanie monumentu to byłaby jednak prowokacja. Tak przynajmniej odebrano by to w Rosji.

- Dziękuję za rozmowę.

W Kaliningradzie, rozmawiał: Krzysztof Szczepanik

 


Agencja Wydawniczo Reklamowa IKaT Press

wydawca serwisu www.europamaxima.eu
Braniewo, ul. Staszica 9
tel. +48602153412
Mail: redakcja@europamaxima.eu, ikatpress@wim.pl